Król angielski Kanut Wielki, syn Swenona I i Sygrydy, córki Mieszka i Dąbrówki, miał dwoje dzieci: syna Swenona i córkę Klotyldę. Po śmieci ojca Swenon odziedziczył tron angielski z obowiązkiem wyposażenia siostry Klotyldy. Kiedy zaś do Londynu zaczęli się zjeżdżać dziewosłęby (dziewosłęb = swat), dopytując się o rękę Klotyldy dla swych monarchów, Swenon nie chciał zezwolić siostrze na zamążpójście, aby nie potrzebował wypłacić jej ojcowskim testamentem przyznanego posagu. Za radą zbrodniczych swych służalców usunął siostrę, wrzucając ją do klauzy głodzonego niedźwiedzia, który już nieraz zastępować musiał miejsce kata, w Londynie zaś rozszerzono wieść, że piękna Klotylda, zabrawszy klejnoty, opuściła Anglię. Po sześciu dniach, kiedy Swenon mniemał, że Klotylda już doszczętnie pożarta, okrutnik wysłał swego zaufanego sługę do jamy niedźwiedziej, aby na pamiątkę po siostrze przyniósł mu włosy z jej głowy. Jakie było jednak zdziwienie sługusa, kiedy otworzywszy drzwi klauzy, zauważył dziewicę żywą i zdrową, a niedźwiedzia-olbrzyma łaszącego się potulnie u jej stóp. Przerażony porzucił klucze i pobiegł czym prędzej do króla, aby oznajmić mu, na co własnymi oczyma patrzał. Królewna, wepchnięta do jamy dzikiego zwierza, padła bezwładnie na kolana i w strachu śmiertelnym błagała Stwórcę wszechmocnego o łaskę, o litość. Bóg miłosierny wysłuchał gorącą prośbę niewinnej dziewicy, a skutkiem był obraz, jaki przedstawił się posłańcowi królewskiemu. Po odejściu sługi Klotylda, dosiadłszy niedźwiedzia, okiełznanego w cugle z jej złotych wstęg, zajechała przed pałac królewski. Swenon, widząc naoczny cud, padł przed siostrą na kolana, żebrząc o przebaczenie. Klotylda przebaczyła wspaniałomyślnie bratu z zastrzeżeniem jednak, że wyda ją natychmiast za drogiego jej księcia Lotaryńskiego.
Stało się według życzenia królewny. Szczęśliwe małżeństwo Bóg obdarzył siedmiu synami, których kilka poszukało sobie żon i miejsca zamieszkania po różnych krajach. Dwóch synów Klotyldy przyszło również do Polski i obrawszy sobie pod Rawą stanowiska, od niej herbowi swemu nadali przezwisko - Rawicz, a na wieczną pamiątkę cudownego wybawienia matki umieścili w herbie swoim dziewicę z koroną na głowie, siedzącą na czarnym niedźwiedziu.
Z rodu tego wyszło wiele rodzin polskich, między innymi również rodzina Przyjemskich, której Rawicz zawdzięcza nie tylko powstanie, ale także nazwę i herb swój.
Żyjący na przełomie XVII i XVIII wieku Kasper Niesiecki, jezuita, heraldyk i genealog, autor obszernego i cennego herbarza, tak oto opisał herb "Rawicz":
"Powinna być panna rozczesana, w koronie na głowie, ręce obie do góry rozszerzone i trochę podniesione mająca, w sukni, tylko po ramiona gołe ręce, siedząca na niedźwiedziu czarnym, w lewą tarczy bieżącym, prawa noga przednia jak do biegu podniesiona u niego, w polu żółtym. W hełmie nad koroną między dwiema jelenimi rogami pół niedźwiedzia większe, obróconego w lewą tarczy, jakby siedzącego, nogę przednią spuścił, w prawej różą trzyma."
Niesiecki wymienia również kilkadziesiąt nazwisk rodowych pieczętujących się herbem "Rawicz", wśród nich Przyjemskich".