Rodzice uczniów szkół z terenu gminy są zadowoleni ze zdalnego nauczania, które prowadzą nauczyciele. Przeważająca ich większość uważa, że tę sytuację należałoby utrzymać do konca roku szkolnego.
- Nie ma sensu przed końcem roku szkolnego wikłać się w rozpoczynanie zajęć w szkole i wprowadzać dzieci do budynków, co wiąże się z wielkim zagrożeniem – twierdzi burmistrz Marcin Majcher. – Owszem, często rodzice mają napięte kalendarze i muszą przychodzić do pracy. Wiąże się to z przekazaniem dziecka do szkoły. Oczywiście w klasach I-III mogą być prowadzone zajęcia rekreacyjno-opiekuńcze, bez wprowadzania nauczania pod warunkiem, że na to nie zdecyduje się większość.
Generalnie rodzice są zadowoleni z zajęć online i chcieliby, by jak najdłużej one się odbywały. Tym bardziej, że w wielu środowiskach są rodziny wielopokoleniowe. W domu są dziadkowie i rodzice nie chcą, by dziecko, idąc do szkoły, stykało się później z osobami starszymi w domu. Dziecko bowiem może zarazić się w swojej grupie wiekowej, gdzie czasem bezobjawowo występuje choroba. Potem może zarazić dziadków, których chroni się w rodzinie, by nie mieli kontaktów z nikim z zewnątrz.
W ostatnim okresie do gminy przeważnie zgłaszały się osoby z rodzin wielodzietnych. Jeśli w domu znajdował się jeden komputer, to trudno było rytmicznie, regularnie prowadzić zajęcia dla, na przykład, całej trójki dzieci. - I tu przekazaliśmy szkołom trochę laptopów, by pomóc dzieciom - mówi burmistrz Marcin Majcher. - W dalszym ciągu ten program jest realizowany. Chcemy jeszcze dokupić laptopy i przekazać rodzinom wielodzietnym, by każde dziecko mogło swobodnie i bez problemu mieć kontakt ze swoimi nauczycielami.