Emilia Stec, mieszkanka miejscowości Prusy, obchodziła piękny jubileusz 100-lecia swoich urodzin. Jubilatkę z życzeniami i prezentami odwiedzili znamienici goście, przedstawiciele instytucji wojewódzkich i gminnych na czele z zastępcą burmistrza Pawłem Rędziakiem.
Życzenia i gratulacje
Doradca wojewody świętokrzyskiego Agaty Wojtyszek, Anna Paluch odczytała listy gratulacyjne, które nadeszły z kancelarii Rady Ministrów od premiera Mateusza Morawieckiego i wojewody świętokrzyskiego, Agaty Wojtyszek. - Oby kolejne lata były szczęśliwe i radosne – czytała Anna Paluch. - Należy pani do pokolenia głęboko doświadczonego przeżyciami i różnymi wyzwaniami. Była pani świadkiem wielu trudnych i zarazem doniosłych wydarzeń. Seniorzy stanowią istotną grupę naszego społeczeństwa, możecie jeszcze wiele dać rodzinie, najbliższemu otoczeniu, a także innym, szczególnie młodym ludziom, wkraczającym w czas dokonywania pierwszych, ważnych wyborów.
- Dar, którego pani doświadcza, jest skarbnicą, drogocennym dziedzictwem dla naszych pokoleń – z pięknymi słowami zwróciła się do jubilatki kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Ożarowie, Teresa Gawron. - Szczególną wartość stanowi pani dla najbliższych osób. Papież Jan Paweł II w liście do ludzi w podeszłym wieku pisał: "Cechą cywilizacji prawdziwie ludzkiej jest szacunek i miłość do ludzi starych, dzięki czemu mogą czuć się żywą częścią społeczeństwa."
Teresa Gawron podziękowała jubilatce w imieniu własnym i samorządu lokalnego za wszelkie trudy i owoce minionych lat. Złożyła najserdeczniejsze gratulacje oraz życzenia dobrego zdrowia, spokoju, z uśmiechem i pogodą ducha, w klimacie wdzięczności, szacunku i życzliwości na dalsze lata. Do życzeń dołączył się zastępca burmistrza Paweł Rędziak, który przekazał jubilatce piękny bukiet kwiatów. Podarował jej także w uzgodnieniu z rodziną prezent rzeczowy, nową pralkę.
Kierownik KRUS w Ożarowie, Anna Szewczyk złożyła jubilatce gratulacje i przekazała na jej ręce dokument o nowym, podwyższonym świadczeniu ustawowym od 19 września br. o kwotę brutto 4003 zł miesięcznie z tytułu osiągnięcia 100 lat.
Córka pani Emilii, Halina Stec-Kwaśniewicz w imieniu mamy podziękowała za życzenia i zaprosiła gości do poczęstunku. W spotkaniu, oprócz wymienionych gości, uczestniczyli członkowie rodziny, przyjaciele, mieszkańcy sołectwa Prusy.
Do września 2019 r. w województwie świętokrzyskim 31 osób obchodziło setną rocznicę urodzin, dodatkowo tylko do 19 września - 17.
Trudne życie
Emilia Stec miała czworo dzieci: Halina (rocznik 1947), Andrzej (1949), Stanisław (1953), Roman (1955), dochowała się dwojga wnuków i trojga prawnuków.
W czasie wojny została zatrzymana przez Niemców podczas łapanki w Radomiu. Wiozła wtedy na handel mięso do Warszawy, gdzie miała liczną rodzinę. Została wysłana na roboty do Rzeszy. Pracowała w gospodarstwie rolnym u baora. Wróciła w 1944 r. Przebywała tam 10 miesięcy, bo bardzo starała się o zwolnienie. - Wysłane zostało pismo, że spośród dwóch braci jeden tuż przed wojną zmarł, drugi został zamordowany w Katyniu – opowiada córka pani Emilii, Halina Stec-Kwaśniewicz. - W dworze Baczyńskich w Pisarach urzędowali Niemcy, którzy potwierdzili taką sytuację. Mama została zwolniona.
Brat Emilii, Stanisław zmarł w wieku 50 kilku lat, drugi brat Bolesław Wawrzkiewicz został zamordowany, gdy miał 32 lata. Przebywał w 4. pułku piechoty legionów na Bukówce w Kielcach, tuż przed wojną został skierowany na Wschód, znalazł się w obozie w Kozielsku, potem przerzucili go do Katynia.
Jubilatka urodziła się w Prusach i całe życie tu mieszka, z przerwą 7-letnią od 1947 do 1954 r., gdy przebywała na Pomorzu Zachodnim, w miejscowości Mysłowice. Po ślubie z Ignacym Stecem, mieszkańcem Prus, w grudniu 1945 r. wyjechała stąd z mężem wiosną następnego roku, jak wiele osób, na ziemie zachodnie, ziemie odzyskane, gdzie objęła gospodarstwo. Jednak źle tam się czuła, leki nie skutkowały. Miała kłopoty z oddychaniem. Leczenie okazało się nieskuteczne. Lekarz powiedział, że lepiej będzie, gdy zmieni klimat. Po siedmiu latach wróciła do Prus. Przez jakiś czas jeszcze odczuwała dolegliwości, które potem ustały.
Pani Emilia prowadziła razem z mężem 2-hektarowe gospodarstwo rolne, nie pracowała zawodowo. - Rodzeństwo męża było liczne, rodzina składała się z ośmiu osób – wyjaśnia córka Emilia Stec-Kwaśniewicz. - Musiano podzielić grunty, stąd rodzina posiadała ich niewiele.
Małżonek pani Emilii pracował dodatkowo na kolei, potem w betoniarni i mieszalni pasz w Prusach. Zmarł w 1989 r., mając 76 lat. Jubilatka zajmowała się domem, wychowywaniem dzieci. Dużym przeżyciem dla niej była śmierć trzech synów w wieku kolejno 57, 59, 61 lat. - Może jej stan byłby lepszy, gdyby nie doszło do takiej tragedii – opowiada córka pani Emilii. - Załamała się szczególnie po stracie najmłodszego syna. Jeden syn, który mieszkał w Stalowej Woli, nie obudził się ze snu. Drugi wstawał rano w Prusach, upadł, miał ciężki udar, trzeci przewrócił się na podwórku i zmarł.
Tajemnica długowieczności
Mówi córka pani Emilii: Sposób odżywiania. Jadła to, co wyprodukowała we własnym gospodarstwie. Hodowała trzodę chlewną, bydło. Przetwory mleczne miała swoje. Sadziła ziemniaki, groch, kapustę, wszystko rosło bez nawozów sztucznych, bo nawóz był własny, naturalny, pochodził z obory.
Osobowość, pozytywny stosunek do świata, ludzi. To osoba towarzyska, gościnna. Cała rodzina do niej przyjeżdżała, chociaż nie było wszystkiego pod dostatkiem. Potrafiła stworzyć dobrą, serdeczną atmosferę.